ośrodek wypoczynkowy

Makashi się wnerwił a przekleta piczęć próbowała nd nim zapanować

-do jasnej ciasnej!

-Więc zegnamy!-powiedział i gdy chciał uderzyć wacharzem ani drgnął.
-Co jest?-powiedział jednak było słychać tylko jego głos a z uts temari wypłyneła krew

Pieczęć zaczęła wariowac a Makashi zlapał sie za szyje.upadł na kolana

Ten chciał sie ruszyć lecz nie mógł. Dziewczyna nie żyła,zmiażdżyła sama swoje organy a Wojownik wyszedł zjej ciała a ona upadła na ziemię.
-O fajnie ona zgineła to teraz kolej na ciebie chyba nie?-powiedział ironicznie i wyjoł swój piecz podobny do Samehandy.
-To twój koniec!!-ryknął i rzucił sie na niego

Makashiemu spłynęły lzuy z policzków

-POŻALUJESZ!!-ryknął i uderzył go bardzo mocno.uaktywnił przekletą pieczęć i dziewi.ęć ogonów.zaczłą go nawalać bardzo mocno przed czym nie bło uciczki-GIŃŃŃŃŃŃŃŃŃ!!!!!!!!!!!!!!!

Wojownik obrywał ale sie uśmiechnął ironicznie.
-Co tak słabo? Cienki jesteś....

-MILCZ GNIDO!!!-uderzyl go tak w brzuch ze az zmiażdżyło mu wszystkie organy.umnarł.Makashi podszedł do Temari-teraz jestem pewien.-wykonał pare znaków i przeszczepił wszystkie organy odrazu po nich.padł na ziemie

Jednak Temari tylko złapała go za reke by nie wykonywał gestów.
-Ej spokojnie tylko udawałam no musiał mnie jakoś opuścić więc wyszła śmierć sztucza

Makashi bez słowa ją ziął na ręce i wyszedł z łazienki
-musisz sie przespać noie nic nie mów koniec ja popiluje żeby nikt sie nie włamał ciesze sie że sie ze mną zgazasz-powiedział to tak szybko że nie dał jej nic powiedzieć.położył ją na łóżku i przykrył kocem-dobranoc-staną na suficie i zaczął patrzeć na okno

-Tylko nie spadnij-uśmiechneła się i zasneła

Makashi patrzał dalej w okno lecz był troche śpiący

-"mam warte!nie moge iść sać ni myśleć o tym Makashi!"-skarcił sie w myslach

-Śpisz na wisząco-powiedział wesoło niedzwiadek stojący za nim.
-Prześpij się a ja tu poczuwam

-nie!-odpowiedzial-wypełnie obowiazek-czuwal dalej i zauważył cos-postój tu chwile-znikł a za oknem było słychać huk.Makashi leżał na kimś z kataną przytkniętą do jego gardła-kim jesteś i czego tu chcesz?!-spytał podcinając mu lekko gardło

-Nigdy cie nie odpowiem-wysedził.
A Misiek siedział taki troche oniemiały i rozglądnął sie po pokoju-Nikogo nie ma..to odbrze-powiedział i zawaraczał

-wiesz ci Mziukage robia z zabójcami-zlizał mu krew z szyi i pchnął katane dalej-gadaj albo ci utne głowe do końca.jeśli chcesz zabić Temari to trafiłeś na zły moment a wiesz dlaczego?bo w pobliżu jestem ja