las

Temari wyraznie się zdenerwowała i kopneła go w noge przez co nie zdążył wykonac techniki.
-Jak bym znała lekarstwo to już dawno bym sie wyleczyła a dlatego Ci cały czas mówie żebyś tego nie robił bo i nawet jak wyssiesz trucizne to niedośc że ty zginiesz to ja i tak umrę. Jedyna osobą która zna lek jest własnie Hokichi moja babcia która zagineła 50 lat temu. -powiedziała trzymając kunai w ręce

Makashi był blady.z jego oczu leciały łzy.wiedział że skoro ona tak mówi to jst prawda ale sire nie poddał.wyjął książke i zaczął szybko przewracać strony

-Pomoge napewno!!!!

-Ależ oczywiście-powiedziała chowając kunai i usadła ze zmęczona a jej oddech stał się ciężki"tak szybko?" pomyślała i poczuła silny ból"szkoa ze nie wiem gdzie jest moja bacia..." pomyślała smutno

-Mam!-Makashi się nad niczym nie zastanaiwał.pobiegł do kuchni.zaczął wyciągać wiele ziół,cukru,soli i innych przypraw.postawił je.pobiegł po garnek z wodą i uklękł nad przyprawami.zaczął wszystklo mieszać.wykonał pare znaków i nalał do kubka wszystko.-wypij to!prosze cię przynajmniej wypij!-Makashi nie wyglądał na to żeby żartował-pośpiesz się!

Temari coś przyszło do głowy.-Makashi ta odtrótka jest na jad kobry afrykańskiej a nie na kobre monstrum,ale nieważne moja babcia może być w górach Takuki wiesz gdzie to jest nie? Muszę tam pójść-powiedziała i trzymając się ściany na chwiejących się nogach wstała

-nie mamy czasu pij!-powiedział stanowczo-bo inaczej-stworzył 50cienistych klonów gotowych rzucić w niego kataną

Dziewczyna popatrzyła się na niego zdziwiona i popatrzyła na zawartość "wszystko pomieszane..musiał to robic w w nerwach" i powiedziała-To co zrobiłeś to nie jest nawet zupa. Zrozum muszę iść do babci tylko ona zna lekarstwo i nagle padła na kolana trzymając się za kark silny ból nie pozwolił jej wstawać

-jezu-Makashi wlał to jej do ust-masz 5dni.śpeszmy sie i to szybko!-wziął Temari na plecy i pobiegł-to chyba gdzieś w lesie

-Nie w lesie-powiedziała dziewczyna trzymając się makashiego. Tylko tam-i pokazała mu potęzne góry nad lasem.
-Tylko tam można dojść tylko piechotą a na samym szczycie powinna być moja babcia

Makashi pobiegł tam ale barszo szbko(szybciej niż pantera).

-czuje sie ilniejszy-powiedział i pobiegł szybciej

-Środki dopingujące zazyłes-zażartowała dziewczyna i zaczeła kaszleć dodając-jeszcze 150km przed nami

Makashi nie słuchał.biegł szybkko przed siebie skupiając sie tylko na celu

-mówilaś coś?

-Mówiłam że jeszcze 150 km przed nami-powtórzyła i zasneła

Makashi się troche przestraszył i przyśpieszył

-jeszcze 135

Temari przez sen przytrzymała się mocniej makashiego miała gorączke,ale z wisiłkiem otwarła oczy i zobaczyła wielką jaskinie i powiedziała z trudem-to tam